Jak pomóc dziecku i sobie?

proszę o państwa opinie na temat złego zachowania u nastolatka, tzn. brak szacunku do rodziców, agresja, bunt, wszystko na nie, plucie. Czy ktoś był w podobnej sytuacji i wie jak pomóc. Pomocy od specjalistów nie otrzymałam od 15 lat, ciągłe odsyłanie od psychologa do terapii, psychiatry, neurologa, kurs umiejętności wychowawczych i tak w kółko.

Może to będzie mało pomocne, ale ...... Mówić dziecku, że go się kocha. przy każdej rzeczy którą zrobi dobrze chwalić. Pokazywać dziecku gdy się źle zachowa, że jest ci przykro, ale nie mówić tego głośno. Dziecko powinno wtedy zacząć myśleć nad swoim zachowaniem. Krzykiem raczej nic nie zdziałasz.

Ja byłam w podobnej sytuacji . Podaj nr tel to zadzwonię !

A ile dziecko ma lat że się tak zschowuje.

Współczuje Pani, proszę przejść się do PCPR może tam w jakiś sposób pomogą Pani albo chociaż konkretnie pokierują .

18 lat i pojechał z domu. Jeśli się uczyć będzie,no cóż do 24 lat trzeba utrzymywać. A i tak się nie odwdzięczy.

Dziecku trzeba stawiać granice, gdy jest kilkulatkiem i zaczyna uczyć się zasad współżycia z innymi dziećmi i dorosłymi. Jeśli rodzice tego nie robią, nie radzą sobie potem, gdy mają do czynienia z nastolatkiem. Teraz to już bardzo trudne, o ile w ogóle możliwe. Dzieci muszą czuć, że mama czy tata to dorośli, odpowiedzialni ludzie, pewni tego, co robią. Jeśli rodzic ciągle ustępuje dziecku, ulega krzykom i płaczom, manipulacji, to dowodzi, że jest słaby i nie daje poczucia bezpieczeństwa. Ktoś więc musi wziąć sprawy w swoje ręce i robi to syn lub córka- rządzi w domu, a potem przenosi to na teren szkoły. I kłopoty. Nikt nie nauczy dziecka szacunku do matki czy ojca , tylko oni sami mogą to zrobić, szanując samych siebie. Rodzic musi być stanowczy i konsekwentny, a dziecko wtedy będzie liczyło się z jego zdaniem.

A może twoje dziecko bierze narkotyki ? Hmm warto sprawdzić.

skutki wychowania bezstresowego...

Bylo trzeba za gówniarza wychowywać...trzymać w dyscyplinie...A nie gdzie chce idzie co chce robi...ja mam 3synow jeden ma 14lat uczy się bardzo dobrze...chodzi na sztuki walki od lat 4jest opanowany ,uczynny...nigdy złego słowa nie powiedział...Dla rodziców...a twój syn ma 15lat już nic nie zrobisz poczekaj jeszcze trochę będzie poprawczak niestety...za późno...

Tak się kończy brak wychowania i te pranie mózgów w telewizji oraz dyskryminacja wszystkich wartości. Piętnastolatek to powinien jak wcześniej kończy lekcje to jeszcze usiąść i ziemniaków naobierać do obiadu, ale jak całe życie ma wszystko podane pod nos to wiadomo, że kiedyś zacznie się buntować, że mało. Wprowadzić mu system nagród i kar jak dla trzyletniego dziecka i albo się dostosuje albo karać go zabieraniem telefonu, komputera czy innymi szlabanami i ani chwilę nie myśleć o tym by się poddać w przekonaniu.

Przepraszam, ale teksty typu "trzeba było gówniarza wychować" piszą ignoranci, którzy nie mają pojęcia o zaburzeniach i chorobach u dzieci i młodzieży. Czasem można dziecko wychowywać jak najlepiej, a z powodu trudności wynikających z uwarunkowań psychicznych, czy nawet fizycznych, dziecko i tak nie umie dostosować się społecznie. Poza tym zastraszanie to też nie jest wyjście. Z tego co piszesz, Autorko, wynika, że mimo wszystko najlepiej by było poszukać specjalisty - ale dobrego. Niestety nie znam specjalistów w okolicach Grajewa, ale spróbuj poszukać w internecie takiego, który specjalizuje się w zaburzeniach agresji i ma świetne opinie. Może popytaj na forach specjalistycznych? Bo na tym forum raczej nie uzyskasz profesjonalnej pomocy, co najwyżej będą złote rady lub komentarze oceniające. I walcz o swoje dziecko, każde dziecko na to zasługuje! Każde tak naprawdę chce być kochane i zaopiekowane.

Twój komentarz jest kretyński i nic nie wnosi. Do tego napisałeś, że masz trzech synów a pochwaliłeś tylko jednego. Czyżby dwóch innych przebywało w poprawczaku?

Po pierwsze na pewno jesteś matka, która kocha swoje dziecko, więc się nie obwiniaj komentarzami ludzi, którzy piszą mądre rady, a nigdy nie byli na twoim miejscu, tacy zawsze najlepiej wiedzą. Jak sama napisałaś, że przez wiele lat odsyłano cie od jednego specjalisty do drugiego i nikt Ci do końca skutecznie nie pomogol. To oznacza że od początku szukałaś pomocy, przykre że w naszej mieścinie nie ma specjalistów.Nie zawsze jest to kwestia złego wychowania. Często rodzice mają więcej dzieci i jedno jest "takie", a reszta ułożona a wychowywana przez tych samych rodziców, często to cechy charakteru biorą górę, to czy dziecko wszystkim się przejmuje i swoją złość na cały świat wylewa na słabszych, bo nie potrafi sobie poradzić, itd
Sama jestem w podobnej sytuacji. Najgorsze w tym wszystkim, że nie potrafię normalnie żyć, cieszyć się, jak wiem, że moje dziecko jest takie, a nawet nie mam z kim o tym porozmawiać,bo nikt kto nie był w takiej sytuacji nie zrozumie tego co czujemy.

Wychowujemy dzieci jak najlepiej ,tłumaczymy, wynagradzamy, może ma geny po kimś . Z takim charakterem się widocznie urodził i nic tego nie zmieni . Może jak dorośnie to zrozumie że postępował żle. Powodzenia dla pani Malwiny.

Dziecko trzeba wychowywać od małego, poświęcać jemu czas , nawet gdy jest się samemu zmęczonym. Ojciec powinien czasem z synem zagrać w piłkę, pójść na ryby czy przejechać się na rowerze. Dobrze robią wspólne weekendowe wypady turystyczne, czy to obojga rodziców z dziećmi, czy osobno. Oczywiście nie zapominajmy o Bogu i modlitwie. Najlepsze co może dziecko doświadczyć, to widok modlących się rodziców. W sumie nic szczególnego nie napisałem, to obraz rodziny żyjącej w zgodzie ze sobą.

Do Gall Anonim, ty zawsze wyskoczysz jak Filip z konopi.

Sugeruję nieco zweryfikować światopogląd w myśl tego, że nie tylko szkiełko i oko.... , że jest coś więcej niż to co widzisz i słyszysz. Tzw. Duchowość to nie w kościele . /

Zamieszczono jedynie mały fragment mojego komentarza. Zupełnie bez sensu. No cóż, cenzura na się dobrze.

A pasa, kabla ! I po dupie aż pręgi bedo ! Kiedyś tak chowano i dziecko stało do pionu a brak szacunku do rodziców był nie do pomyślenia.

Widać, żeś "z Grajewa", nie musisz się tak podpisywać. Pasa i kabla, ha-ha-ha. Pomijając fakt, że to już nastolatek, jeżeli wychowanie dzieci w Twoim światopoglądzie kojarzone jest z pasem i kablem, to współczuję Twoim dzieciom lub też mam nadzieję, że ich nie posiadasz. Wiesz chociaż jak mają na imię? Rozmawiasz z nimi? Dajesz jakiś przykład godny naśladowania, spędzasz wspólnie czas? Czy tylko gonisz do kościoła? Ułożone dzieci, które mają dobry kontakt z rodzicami nie wiedzą co to kara, bo jej nie potrzebują. Zawsze niestety mogą trafić się dzieci, które mimo dobrego kontaktu, wymagają poświęcenia szczególnej uwagi, z różnych względów, w szczególności w związku z zaburzeniami wywołanym chorobami. Osobniki, które wojują pasem i kablem na pierwszym miejscu stawiają browar, fajkę i koło fortuny, a odkupienia szukają w pierwszej ławce w kościele. Nie zrozumieją tego, więc nie powinny też się wypowiadać. Dużo się nie pomyliłem, co?

Pracowałam z Dziećmi trudnymi... zbuntowanymi... To wszystko, co pisze Pani z (iiilll), jest prawdą,trafna diagnoza w wyleczeniu młodego 15- latka. Poważne zainteresowanie się Jego życiem i być Obecnym zawsze.... Nasza, (dorosłych), MIŁOŚĆ , cierpliwość, spokój w rozmowie, tłumaczenie, co to dobro, co zło, CZAS, konsekwencja,zawsze bezwzględny SZACUNEK do Dziecka, ...

Do Benio - Mylisz się ! I to w 100% ! Jeżeli chcesz wychować dobrze dzieci bez dyscypliny, pasa, szepcąc cicho pod nosem jak to źle robią. To powodzenia ! Spójrz na dzisiejsze dzieci !? Klną, nie mają szacunku do starszych, a narkotyki uważają za tabletkę od bólu głowy. Takie rośnie przyszłe pokolenie, puste i nic nie warte.

Przecież nie wspominałem nic o braku dyscypliny. Uważam za to, że o ile dziecku poświęca się odpowiednią ilość czasu, efekt wychowawczy i dyscyplinujący staje się naturalny. Pasa? Jak można w ogóle dziecko pasem bić? Gdybym znalazł się w sytuacji, w której zmuszony byłbym użyć pasa w celu zdyscyplinowania dziecka, uznałbym swoją klęskę wychowawczą. Tak swoją. Każdy rodzić, który wymierza kary cielesne jest, jak to by młodzież spuentowała, przegrywem. Nie sprostał zadaniu wychowawczemu. Rodzicielstwo to nie jest przywilej tylko obowiązek. Wracam zmęczony z pracy ale zanim siądę do gorącej herbaty czy książki, idę prosto do pokoiku dziecka, siadam i rozmawiam. Wypytuję, chwalę, pocieszam, nie ganię tylko zachęcam do cięższej pracy, gram w planszówki, sprawdzam lekcje, wymyślam zajęcia aby przed komputerem nie spędzało więcej niż 30 min dziennie. Nigdy nie miałem problemu. Owszem, czasem nie zdążę przed snem wypić tej herbaty ale spać kładę się z uśmiechem na ustach. Wieź i zaufanie jakie się w ten sposób buduje same wymuszają na dziecku dyscyplinę, podświadomie. Jeżeli dziecko odnajduje w rodzicu bratnią duszę, a nie wyrocznię, nie będzie postępowało w sposób, który spowodowałby, że taka bratnia dusza poczuje się zraniona. A zwykłemu, przeciętnemu rodzicowi, który tylko jeść, spać, kąpać się, uczyć - no cóż, nie będzie miało problemów, aby robić na złość lub taką osobę ignorować.

Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.